395px

Tomaszów

Ewa Demarczyk

Tomaszów

A może byśmy tak najmilszy,
Wpadli na dzień do tomaszowa?
Może tam jeszcze zmierzchem złotym
Ta sama cisza trwa wrześniowa...

W tym białym domu, w tym pokoju
Gdzie cudze meble postawiono,
Musimy skończyć naszą dawną
Rozmowę, smutnie nie skończoną.

Więc może byśmy tak, najmilszy,
Wpadli na dzień do tomaszowa?
Może tam jeszcze zmierzchem złotym
Ta sama cisza trwa wrześniowa...

Jeszcze mi tylko z oczu jasnych
Spływa do warg kropelka słona,
A ty mi nic nie odpowiadasz
I jesz zielone winogrona.

Tem biały dom, ten pokój martwy
Do dziś się dziwi, nie rozumie...
Wstawili ludzie cudze meble
I wychodzili stąd w zadumie.

A przecież wszystko tam zostało!
Nawet ta cisza trwa wrześniowa...
Może więc byśmy tak, najmilszy,
Wpadli na dzień do tomaszowa?

Jeszcze ci wciąż spojrzeniem śpiewam:
Du holde kunst... - i serce pęka!
I muszę jechać...więc mnie żegnasz,
Lecz nie drży w dłoni mej twa ręka.

I wyjechałam, zostawiłam
Jak sen urywa się rozmowa.
Błogosławiłam, przeklinałam:
Du holde kunst! więc tak? bez słowa?

A może byśmy tak, najmilszy,
Wpadli na dzień do tomaszowa?
Może tam jeszcze zmierzchem złotym
Ta sama cisza trwa wrześniowa.

Jeszcze mi tylko z oczu jasnych
Spływa do warg kropelka słona,
A ty mi nic nie odpowiadasz
I jesz zielone winogrona...

Tomaszów

Quem sabe a gente poderia, meu bem,
Dar uma passada em Tomaszów?
Quem sabe lá, ao entardecer dourado,
Essa mesma calma ainda persista...

Nesse casarão branco, nesse quarto
Onde móveis de outros foram colocados,
Precisamos terminar nossa antiga
Conversa, que triste ficou inacabada.

Então, quem sabe a gente poderia, meu bem,
Dar uma passada em Tomaszów?
Quem sabe lá, ao entardecer dourado,
Essa mesma calma ainda persista...

Só me resta da sua luz clara
Escorregar até os lábios uma gota salgada,
E você não me responde nada
Enquanto come uvas verdes.

Esse casarão branco, esse quarto morto
Ainda hoje se espanta, não entende...
As pessoas trouxeram móveis de outros
E saíram daqui pensativos.

E, no entanto, tudo ficou lá!
Até essa calma persiste...
Então, quem sabe a gente poderia, meu bem,
Dar uma passada em Tomaszów?

Ainda te canto com o olhar:
Du holde kunst... - e meu coração se parte!
E eu preciso ir... então você me despede,
Mas não aperte minha mão com a sua.

E eu fui embora, deixei
Como um sonho que se interrompe a conversa.
Bendi e amaldiçoei:
Du holde kunst! Então é assim? Sem palavras?

Quem sabe a gente poderia, meu bem,
Dar uma passada em Tomaszów?
Quem sabe lá, ao entardecer dourado,
Essa mesma calma ainda persista...

Só me resta da sua luz clara
Escorregar até os lábios uma gota salgada,
E você não me responde nada
Enquanto come uvas verdes...

Composição: