Życie depcze wyobraźnię
[Sokół]
(Sokół)
Adoptowane dzieci przez pedałów
Gloryfikacja wynaturzeń ciągle mało
To nie tolerancja już zdmuchnij kurz
Z drugiej strony ksenofobia
Kierowanie się skóry kolorem
W każdą stronę jest chore
Branie tylko po to żeby brać
Ćpanie tylko po to żeby ćpać
Traktowanie kobiet tak jak szmaty
Traktowanie jak kobiety szmat
Ludzi pracujących jak automat ilu
Szary szereg takich samych robotników
Robotyzacja życia szamać, kimać, tyrać
Również taki sen o tym
Że już nie będziemy chodzić do roboty
Bo zrobią to za nas maszyny i roboty
Też jest chory
Pomiędzy religiami wojny
Nie zabijaj, zabij bądź giń
Bądź spokojny
Czy to też część religii
Dalej niszczenie nadwyżek jedzenia
Kiedy inni umierają z głodu
Wielkie cła, podatki od dochodów
Po to by utrzymać armię
Pierdolonych urzędników zła
Niszczenie ziemi
Odcinanie od korzeni
Coraz mniej zieleni
Ludzie popierdoleni
Podłączeni do cyberprzestrzeni
Pedofilia
Rozwalanie mózgów małych dzieci
Aż do śmierci
Za mało czasu by wymienić
Wszystkie zarażone rzeczy
Niektórych kwestii już się nie wyleczy
Przykazania
Już najmłodsi nie traktują ich poważnie
Wysadźmy się w powietrze dziś w centrum o 16
Razem raźniej, życie depcze wyobraźnię
(refren)
To jest chore...
(Sokół)
5 rano zima posypany piachem śnieg
Na przystanku tramwajowym kima bezdomny zgred
Kobiety dwie podróżują do roboty
Inna miasta część betonowe schody 5 piętro
Chłopak 5 raz puszcza w kibel swoje piekło
Obiecując sobie że już nie pierdolnie ściechy
Matka pyta przestworza za jakie grzechy
Kilka godzin później już nie blok
Już inny typ tłok głęboki tłum plac
Chłopak się przymierza do kiermany
Po to jechał na Papieża
I pierdoli to
Nie żal mu tej emerytki
Koks wódka dziwki i inne rozrywki
Ja nie oceniam
Jestem tylko narratorem
Opowiadam o tym
Co jest bez wątpienia chore
Jednak ja jak inni obojętny dziś wyraźnie
Zrozum życie depcze wyobraźnię
To jest chore...
Kolejna wiejska sztuka szczęścia w mieście szuka
Ładna była ale wpadła w sidła miasta
Przełom nastał, rozdział w życiu nowy
Gardłem doi fiuty zamiast doić ręką krowy
Śpi pół dnia potem ogląda reality
I bardziej rzeczywiste niż jej życie to co widzi
W telewizji przekonują nas że to jest norma
Co jest normą? Wzrostu hormon?
Okradanie społeczeństwa przez władzę pozorną?
Porno? Policji kordon?
Czy ten typ leżący na ulicy z rozjebaną mordą?
Wielu powie ze ten tekst jest chory
To pozory, to co mowie jest
Wszyscy wiedzą o tym - więc to normalne
Jak śmierć, urodziny, czerwone stringi maturalne sztuk
Jak to że jest Bóg który wie po co to wszystko jest dokładnie
Ludzie na górze, śmieci na dnie
Wierzysz? Życie depcze wyobraźnię
(refren)
To jest chore...
A Vida Pisoteia a Imaginação
[Sokół]
(Sokół)
Crianças adotadas por caras escrotos
Glorificação de aberrações, isso é constante
Não é mais tolerância, já pode soprar a poeira
Do outro lado, xenofobia
Guiar-se pela cor da pele
É doente em qualquer direção
Pegar só pra pegar
Foder só pra foder
Tratar mulheres como se fossem lixo
Tratar mulheres como se fossem trapos
Gente trabalhando como robô, quantos
Um monte de operários iguais
Robotização da vida, comendo, dormindo, ralando
Igual a esse sonho de que
Não vamos mais trabalhar
Porque as máquinas e robôs farão isso por nós
Isso também é doente
Entre religiões, guerras
Não mate, mate, seja gentil
Fique tranquilo
É também parte da religião?
Destruição de excedentes de comida
Enquanto outros morrem de fome
Grandes corpos, impostos sobre a renda
Pra manter o exército
Aqueles filhos da puta, burocratas
Destruindo a terra
Cortando raízes
Cada vez menos verde
Pessoas piradas
Conectadas à ciberesfera
Pedofilia
Destruindo a mente de crianças pequenas
Até a morte
Tempo demais pra trocar
Todas as coisas contaminadas
Algumas questões já não têm cura
Mandamentos
Os mais jovens já não os levam a sério
Vamos nos explodir hoje no centro às 16
Juntos é mais fácil, a vida pisoteia a imaginação
(refrão)
Isso é doente...
(Sokół)
5 da manhã, inverno, neve coberta de areia
No ponto de ônibus, um mendigo dormindo
Duas mulheres indo pro trabalho
Outra parte da cidade, escadas de concreto, 5º andar
Um garoto já vai cinco vezes no banheiro
Prometendo a si mesmo que não vai mais se foder
A mãe pergunta ao céu, por quais pecados
Algumas horas depois, já não é bloqueio
Já é outro tipo, um tráfego denso, multidão
O garoto se prepara pra dirigir
Pra ir ver o Papa
E se fode
Não se importa com a velhinha
Cocaína, vodka, putas e outras diversões
Eu não julgo
Sou só um narrador
Contando sobre isso
Que é sem dúvida doente
Mas eu, como os outros, indiferente, hoje claramente
Entendo, a vida pisoteia a imaginação
Isso é doente...
Outra arte rural, busca a felicidade na cidade
Era bonita, mas caiu nas armadilhas da cidade
Um divisor de águas, um novo capítulo na vida
Eu prefiro mamar em pênis do que em tetas de vaca
Dorme a tarde toda, depois assiste reality
E mais real do que sua vida é o que ela vê
Na TV, nos convencem que isso é normal
O que é normal? Hormônio do crescimento?
Roubo da sociedade pela autoridade ilusória?
Pornô? Cordon da polícia?
Ou aquele cara caído na rua com a cara quebrada?
Muitos dirão que essa letra é doente
É só aparência, o que eu digo é
Todos sabem disso - então é normal
Como a morte, aniversários, calcinhas vermelhas de formatura
Como se houvesse um Deus que sabe pra que tudo isso é exatamente
Pessoas lá em cima, lixo embaixo
Acredita? A vida pisoteia a imaginação.
(refrão)
Isso é doente...