Promienie
[Sokół]
To miejsce, gdzie nie potrzeba kart tarota,
By przewidzieć przyszłość patrz ludziom po oczach,
Warszawski syf, którego nie ma w wiadomościach,
Warszawski raj dla przyjezdnych na dworcach.
Ja jestem stąd, ty uciekaj lub zostań,
Jest kilka płaszczyzn życia jak patrzysz od środka.
Umorusane dzieci naćpanych meneli,
Harchaja pod nogi resztką nadziei,
Na dachach budynków poławiacze promieni,
Na dole przyjezdni niedoszli biznesmeni
Wala fetę, santane i konia pod viagre,
Stres jest pod kołdrą, na ich prześcieradle,
Stres jest częścią miasta, które zmartwychwstało,
Kontroluj chłopino nerwy, co by się nie działo,
Wchodź na dach, łap promienie słońca,
Z tej perspektywy inaczej ziemia wygląda.
Ludziki jak mrówki atakują ten Legoland,
Bierz życie, mówi ci życia narkoman.
Ludzie koncentrują się na swoich kłopotach,
Ciężko im wśród nich znaleźć złoża dobra.
To nie jest wieś gdzie dzieci głaszczą krówki,
Tu dzieci czują syf już od podstawówki.
Biedni z zewnątrz przyjeżdżają tu do raju,
Miejscowi bogaci wciąż stąd uciekają,
Im więcej Wietnamczyków, tym mniej gołębi w centrum,
Pod rotundą pięciu, etiopskich 50centów,
Mijamy się, lub żyjemy tu w symbiozie,
Ty zarobisz na mnie, ja na tobie zarobię.
Powiem wam że pieniądze to nie cel
Lecz to miasto zapomniało o tym kiedyś, gdzieś,
Łapmy promienie zamiast eskalacji zła,
Warszawa, stolica moja, WWA.
Tutaj słońce świeci inaczej.
Raios
[Sokół]
Esse lugar onde não precisa de cartas de tarô,
Pra prever o futuro, olhe nos olhos das pessoas,
A sujeira de Varsóvia que não aparece nas notícias,
O paraíso de Varsóvia para os turistas nas estações.
Eu sou daqui, você pode fugir ou ficar,
Tem várias camadas de vida se olhar de dentro.
Crianças sujas, bêbados na rua,
Pisando em restos de esperança,
Nos telhados, captadores de raios,
Lá embaixo, turistas, ex-empresários.
Fumando um baseado, tomando uma cachaça e um Viagra,
O estresse tá debaixo do cobertor, na cama,
O estresse é parte da cidade que ressurgiu,
Controla os nervos, garota, não importa o que aconteça,
Suba no telhado, pegue os raios de sol,
Dessa perspectiva, a terra parece diferente.
Gente como formiga atacando esse Legoland,
Aproveita a vida, diz um viciado em vida.
As pessoas se concentram nos seus problemas,
É difícil pra eles encontrar um pouco de bondade.
Não é um lugar onde as crianças acariciam vaquinhas,
Aqui as crianças já sentem a sujeira desde a escola.
Os pobres de fora vêm pra cá pro paraíso,
Os locais ricos continuam fugindo daqui,
Quanto mais vietnamitas, menos pombos no centro,
Debaixo da rotunda, cinco, cinquenta centavos etíopes,
Nos cruzamos ou vivemos em simbiose,
Você ganha em cima de mim, eu ganho em cima de você.
Vou te dizer que dinheiro não é o objetivo,
Mas essa cidade esqueceu disso em algum lugar,
Vamos pegar raios em vez de escalar o mal,
Varsóvia, minha capital, WWA.
Aqui o sol brilha diferente.